Studio Konkursowe & recenzje XII Konkurs 2022
KONKURS PADEREWSKIEGO
dr hab. Agata Nowakowska – Gumiela
Recenzent XII Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. I. J. Paderewskiego w Bydgoszczy
Prowadząca studio konkursowe
Pianistka, doktor sztuki, pedagog. Absolwentka klasy fortepianu prof. K. Popowej – Zydroń w Akademii Muzycznej w Bydgoszczy oraz prof. Noela Floresa w Universität für Musik und darstellende Kunst w Wiedniu. Laureatka wielu konkursów ogólnopolskich i międzynarodowych oraz licznych stypendiów, od 15 lat zawodowo związana z Katedrą Fortepianu w bydgoskiej Akademii Muzycznej. Koncertuje, prowadzi z zajęcia z fortepianu i kameralistyki, angażuje się w różnorodne projekty artystyczne. Aktualnie jej największą pasją muzyczną jest duet fortepianowy Pianopticum Duo, w którym występuje wraz z mężem – Tomaszem Gumielą. Wolne chwile spędza w ciszy, najchętniej na rowerze. Ma dwóch wspaniałych synów – Jakuba i Jędrzeja.
STUDIO XII Konkursu
I ETAP
7.11.2022
Przesłuchania XII Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. I. J. Paderewskiego rozpoczęła pięknie, prezentująca się w fantazyjnej sukni, 22-letnia pianistka chorwacka Mia Pečnic. Na występ w I etapie wybrała jedną z późnych kompozycji L. van Beethovena – Sonatę E-dur op. 109. To utwór wymagający równowagi pomiędzy precyzyjnym panowaniem nad złożoną, często polifonizującą fakturą, a poetyckim wymiarem melodyki i harmonii. Powstała niemal 100 lat później Sonata A. Berga stawia przed wykonawcą podobne wyzwania. Pianistka w obu kompozycjach wykazała się muzykalnością i opanowaniem, choć nie uniknęła drobnych niedokładności. W dość młodzieńczo brzmiącym Beethovenie zabrakło mi pogłębionego wyrazu i powagi, ale wykonaniem intrygującej kompozycji Berga mnie zaciekawiła.
Qiao Liu rozpoczęła swój występ od dwóch sonat D. Scarlattiego: lirycznie zaśpiewanej Sonaty f-moll K 466 oraz Sonaty G-dur K 455, w której perliste repetycje zabrzmiały z fantastyczną precyzją. Głównym punktem recitalu była niezwykle efektowna Sonata Samuela Barbera. Słychać było, że pianistka doskonale radzi sobie z technicznymi wyzwaniami, jakie stawia przed wykonawcą ta kompozycja. Świetnie podkreślała charakter każdej z części, a przede wszystkim ich wyrazistość rytmiczną, wymagającą dużego temperamentu. Pianistka dojrzała i przekonująca.
Zrządzeniem losu w kolejnej konkursowej prezentacji zabrzmiała ponownie Sonata f-moll K 466 D. Scarlattiego. W interpretacji Andrzeja Wiercińskiego była bardziej refleksyjna, z intymną, quasi improwizacyjną narracją. Stworzyła piękną przestrzeń, w którą następnie wkomponowała się Chaconna Bacha w transkrypcji F. Busoniego. To porywające dzieło zostało wykonane bardzo dojrzale, z konsekwentną dyscypliną rytmiczną, która podkreślała charakter tematu, rozwijającego się następnie w niezliczonych przeobrażeniach. Wierciński wspaniale panuje nad czasem i strukturą we wszystkich wymiarach, jednocześnie wykazując się wrażliwością na harmonię i intonacyjne niuanse. Scherzo E-dur Chopina zagrane swobodnie i efektownie, z polotem ale i tęsknym zaśpiewem lirycznych tematów. Czekam już na program kolejnych etapów!
Koreański pianista Youngho Park zaprezentował w I etapie dwa preludia Debussy’ego: „Ondine” i „Sztuczne ognie”, z dużą swobodą pokonując meandry figuracji i ciekawie różnicując plany kolorystyczne. Pianista niewątpliwie dysponuje świetną techniką – skrajne części Sonaty „Waldsteinowskiej” Beethovena gładko zabrzmiały w iście zawrotnych tempach (zwieńczone bezproblemowymi glissandami oktawowymi w finale). Nie zabrakło również interesujących momentów w deklamacyjnej części drugiej, był to naprawdę bardzo udany występ.
Kamplet Nejc reprezentujący Słowenię zestawił ze sobą dwie sonaty – Haydna D-dur oraz S. Rachmaninowa II Sonatę b-moll. W obu kompozycjach wydał mi się trochę zbyt formalny. W tej klasycznej brakowało mi finezji, czasem humoru, a niekiedy fraz poprowadzonych bardziej wokalnie. Za to na wskroś romantyczne dzieło rosyjskiego geniusza wymaga ogromnej żarliwości w ukazywaniu motywów na wielu płaszczyznach, kontrastów i złożoności rytmicznych. Nie można słoweńskiemu artyście odmówić świetnej pianistyki, ale nie była to dla mnie gra wystarczająco przejmująca.
Występująca w pięknej ognistoczerwonej kreacji Sun Young Choi z Republiki Korei, wyborem repertuaru poczyniła ukłon w stronę patrona Konkursu, I. J. Paderewskiego. Z dużym urokiem zagrała stylizowaną Sarabandę, a następnie lekko i żartobliwie – Kaprys w stylu Scarlattiego. Etiuda transcendentalna „Feux follets” wykonana została z blaskiem i nienaganną precyzją. Drugą część programu wypełniła sonata współczesnego kompozytora australijskiego Carla Vina, która jest bardzo efektowaną kompilacją różnych XX-wiecznych stylów. Słychać, że pianistka świetnie czuje się w tej kompozycji, zagrała ją kolorowo i z ogromnym temperamentem.
Przedpołudniową sesję przesłuchań zakończyła japońska pianistka Jaeyoon Lee. W jej programie znalazła się Sonata Beethovena op. 13 „Patetyczna” oraz Ballada As-dur F. Chopina. W zasadzie nie można jej interpretacjom wiele zarzucić (żeby już nie wypominać drobnych nieczystości, które kilkukrotnie się zdarzyły), ale też trudno je szczególnie zapamiętać. Były dość poprawne i przewidywalne.
W sesji popołudniowej Yoshimi Nakamura stylowo i wdzięcznie rozpoczęła swój występ od Partity B-dur Bacha. Subtelnie zastosowane ornamenty w powtórkach, przemyślane różnice artykulacyjne, dobre wyczucie cech tanecznych, stworzyły interesującą kreację. „6 małych utworów fortepianowych” Schoenberga to dość wyrafinowany wybór jak na I etap konkursu – ale w tym minimalistycznym cyklu pianistka miała możliwość pokazania wrażliwości na barwę dźwięku, uzyskiwania kontrastów i wyczucia czasu. Fantazja Scriabina zabrzmiała interesująco, choć zabrakło mi nieco odwagi w wyjściu poza pianistyczny komfort, które nadałoby charakterystyczny dla tej szczególnej muzyki niepokojący, neurotyczny charakter.
Junlin Wu również rozpoczął w barokowym stylu, prezentując niezwykle świeżo brzmiącą Suitę d-moll G. F. Heandla. Pianista wyraźnie bawił się zmiennością i różnorodnością jej kolejnych cząstek, odkrywając elementy taneczne i precyzyjnie realizując figuracje. 3 etiudy op. 8 Scriabina, poprzedzające jego Fantazję h-moll, wprowadziły nas w specyficzną, w tych wczesnych dziełach jeszcze mocno romantyczną, poetykę. Wykonanie było pełne ekspresji, ale też głębokiego zanurzenia w zmienność motywiki i polaryzacji harmonicznych. To program, w którym trzeba dysponować świetną techniką pianistyczną, choć nie jest ona wyeksponowana na pierwszym planie. Pianista bardzo ciekawy, chętnie posłucham go jeszcze w innym repertuarze.
Występ Yuriki Kimury otworzyła Sonata E-dur Scarlattiego. Zagrana z pomysłem i dobrym wyczuciem czasu, choć dość jednorodnym rodzajem dźwięku. Etiuda Liszta „Chasse-neige” momentami odbiegała od perfekcji, do której już niektórzy uczestnicy nas wcześniej przyzwyczaili. Ożywienie przyniosła barwna Suita Bartoka „Out of doors”. Szczególnie interesująco zabrzmiała część „Muzyka nocy” – wreszcie bardziej wypełniona kolorami i efektami ilustracyjnymi, a także niezwykle efektowny zawrotny finał.
Marcin Wieczorek to pianista pełen temperamentu, bardzo wyraziście i ekspresyjnie wyrażający się w muzyce. W jego interpretacji „Karnawał wiedeński” Schumanna dobrze odzwierciedlał dualizm osobowości kompozytora – żywiołową witalność i introwertyczną melancholię. Dzieło niemieckiego romantyka wykonane zostało z dużą wewnętrzną energią i świeżością pomysłów. Niestety w niektórych fragmentach obieranie szaleńczych temp sprawiło, że ruchliwe plany figuracyjne przestawały być klarowne. W scherzu b-moll Chopina pianista mocno wyeksponował element wirtuozowski, a proporcje brzmienia i ukształtowanie formy w czasie mogły wydawać się nieco dyskusyjne. Nie zabrakło jednak też żarliwie wyśpiewanych fraz drugiego tematu i z pewnością taka łamiąca schematy interpretacja znajduje swoich entuzjastów.
Popołudniowe przesłuchania zakończył fantastyczny występ Piotra Pawlaka. To pianista bardzo zrównoważony, dysponujący zarówno ogromnym potencjałem wirtuozerii, jak i umiejętnością konstruowania spójnej formy. W opartym na wzorcach organowych dziele C. Francka uzyskał doskonałą równowagę między romantycznym charakterem Preludium, refleksyjnością i potęgą tematu chorałowego, a zdyscyplinowaną polifonią fugi. Narracja płynęła długą, pełną szlachetności frazą, przeprowadzając słuchacza przez kolejne odsłony kompozycji. Zagrany na zakończenie karkołomny „La Valse” Ravela wirował pod palcami pianisty, iskrząc zarówno tanecznym charakterem jak i bogactwem planów, niełatwych do ukazania w fortepianowej wersji kompozycji. Brawo!
8.11.2022
Drugi dzień przesłuchań I etapu rozpoczęła Chinka Lvjie Zhang, która zmierzyła się z Sonatą b-moll F. Chopina. Mając w pamięci kilka poruszających wykonań tego dzieła, chociażby z ostatniego Konkursu Chopinowskiego, nie sposób uniknąć odniesień. Niewątpliwie pianistka dysponuje dobrym opanowaniem sztuki pianistycznej, grała skutecznie i rozumiała poszczególne ogniwa formy. Jednak do mistrzostwa w ukazaniu pełni chopinowskiego dramatyzmu trochę jeszcze brakowało. W drugiej kompozycji wykazała się dużym temperamentem, barwnie i wirtuozowsko wykonując niezwykle trudne „Regards de l’Esprit de joie” Oliwiera Messiaena.
Gruzińska pianistka Salome Jordania zaczęła swój występ nieco nerwowo, ale już drugą część Sonaty G-dur op. 31 L. van Beethovena – piękną, rozbudowaną arię – wykonała z wyczuciem wokalnego stylu, a figuracyjne arabeski zabrzmiały bardzo wdzięcznie. Trzecia część tryskała lekkością i humorem. „Poeme satanique” Scriabina utrzymany był w moim odczuciu w zbyt podobnym stylu – cyniczne i pełne fałszywej słodyczy „diabelskie podszepty” zabrzmiały żartobliwie i raczej pogodnie. Przejrzysta interpretacja, ale nie do końca przekonująca wyrazowo.
Moto Satohiro pochodzący z Japonii, jako jeden z niewielu kandydatów zdecydował się na wykonanie w programie solowym Sonaty W. A. Mozarta. Sonata G-dur K 283 zabrzmiała stylowo, a w częściach skrajnych pojawiło się wiele interesujących detali. Interpretacja Ballady g-moll Chopina wypadła zdecydowanie słabiej. W moim odczuciu została ona po prostu „odegrana”, nie brakowało również mankamentów technicznych. 9 Sonata Scriabina poprawiła wrażenia – pianista zagrał ją z zaangażowaniem, dobrze radząc sobie z zawiłościami skriabinowskiej faktury.
Kolejna repezentantka Japonii, Takubo Moka, od pierwszych dźwięków Sonaty D-dur Haydna wciągnęła mnie w swoją żywą narrację. Zdawała się „całą sobą” grać każdy motyw, co na szczęście znajdowało odzwierciedlenie także w plastyczności brzmienia. Podobnie intensywna ekspresja cechowała ją w całym programie. Przebogaty fakturalnie „Cantique d”amour” F. Liszta i subtelna, wzruszająca „Pieśń bez słów” fis-moll op. 67 Mendelssohna, pięknie się wzajemnie dopełniły. Na zakończenie zabrzmiała pierwsza, młodzieńcza Sonata Prokofieva. Pianistka zagrała ją z pasją, podkreślającą dynamizm utworu i jego późnoromantyczny charakter. Ciekawie skomponowany program i godny zauważenia występ.
Występujący po przerwie uczestnik z Taiwanu Yi-Teng Huang postawił na dwie sonaty z przeciwnych muzycznie biegunów, obie w tonacji B-dur: Mozarta KV 281 oraz VII Sonatę Prokofieva. Mozart zabrzmiał poprawnie, ale nakreślony był dość „mocną kreską” – brakowało większej finezji, zwłaszcza w rodzaju dźwięku. Styl Sonaty wojennej był pianiście wyraźnie bliższy. Wykazał się w interpretacji tego utworu dobrą techniką, opanowaniem i potężnym brzmieniem, realizując wszystko bardzo rzetelnie, zabrakło mi jednak wyrazistszego rysu osobowości.
Za to z prawdziwą przyjemnością słuchałam chińskiego pianisty Muzi Zhao. Bardzo zręcznie skomponował on program z mniejszych form, które ułożyły się ostatecznie w bardzo spójną i zmierzającą do kulminacji całość. Jego umiejętność impresjonistycznej, kolorystycznej gry świetnie sprawdziła się w świetlistym Preludium Cis-dur Bacha z I tomu DWK oraz „Fontannach z Villa d’Este” Liszta. W „Trianie” z „Iberii” Albeniza dodał do tego hiszpański, taneczny rys, a w „Regards de l’Esprit de joie” wręcz „jazzujące” poczucie rytmu. Świetny dobór programu i niezwykle barwne, świeże wykonanie!
Przedpołudniową sesję przesłuchań zakończył Mateusz Krzyżowski – w pierwszej części programu wykonując 2-częściową Sonatę g-moll J. Haydna. Zagrana ze świetnym wyczuciem stylu, z wokalnymi podejściem do fragmentów recytatywnych i idealną artykulacją. W Fantazji C-dur K. Szymanowskiego podziwiałam wspaniałą, bardzo naturalną pianistykę, wyczucie proporcji i pełne, piękne brzmienie instrumentu. Nie jest łatwo utrzymać uwagę słuchacza w tej rapsodycznej formie, pełnej luźno powiązanych mniejszych fragmentów. Krzyżowskiemu, dzięki spójności prowadzenia myśli scalających wszystkie ogniwa, udało się to znakomicie!
Koreańska pianistka Jun Han Hee rozpoczęła przesłuchania popołudniowej sesji od 3-częściowej „Fantazji fis-moll” F. Mendelssohna. Pianistka zagrała ją interesująco, dobrze czując równowagę między klasyczno-romantycznym stylem utworu i biegle (choć nie perfekcyjnie) radząc sobie z energetycznym finałem kompozycji. Dopełnieniem programu był „Chorał i wariacje” z 1. Sonaty fortepianowej H. Dutilleux. To bardzo efektowna forma, w której pianistka wykazała się świetną artykulacją, szczególnie we fragmentach utkanych z eterycznych figuracji, a także niezawodnych repetycjach. Jednak gdyby tempo było bardziej powściągliwe, wyraziściej mogłaby uwydatnić złożoną rytmicznie konstrukcję formy.
Zhou Noah reprezentujący Wielką Brytanię od pierwszych dźwięków Sonaty A -dur op. 33 M. Clementiego bawił mnie swoją interpretacją, przeplatając perliste figuracje aksamitnym legato i ciekawie dialogując motywami. Clou programu stanowiły brawurowe „Reminiscences de Norma” F. Liszta. To koncertowa parafraza wymagająca zasobu wszelkich technik fortepianowych i umiejętności pewnego „teatralnego” podejścia do wirtuozerii. Cała forma, w której szerokie operowe frazy są fundamentem niezliczonych fakturalnych pomysłów napisana jest tak, aby ukazać kunszt pianisty. Noah Zhou w pełni to w swoim występie wykorzystał!
Niestety kolejny uczestnik, Wonseok Choi z Republiki Korei wywarł znacznie słabsze wrażenie. Słychać było, że zmaga się z tremą, w związku z tym Sonata Scarlattiego d-moll K 141 z powodu zagonionego tempa była właściwie niezrozumiała. Ballada g-moll Chopina chaotyczna i nieprecyzyjna, a nadmiernie egzaltowane wolne fragmenty sprawiły, że kompozycja zabrzmiała jeszcze mniej przekonująco. Na zakończenie zabrzmiała 5 Sonata Scriabina. Neurotyczny charakter tej muzyki chyba był bliższy osobowości pianisty, więc tu pokazał się ze zdecydowanie lepszej strony.
Yonghuan Zhong z Chin to najmłodszy, 17-letni uczestnik tegorocznego Konkursu. Na jego przekrojowy program złożyło się kilka mniejszych form, w których mógł zaprezentować się w różnorodnych stylach muzycznych. Na początku zabrzmiało pięknie dosłuchane Preludium i fuga D-dur z II tomu DWK. W utworach Chopina – Etiudzie cis-moll op. 10, Scherzu cis-moll op. 39 oraz Nokturnie E-dur op. 62 młody pianista pokazał, że dysponuje już niezwykle rozwiniętą techniką, ale również dużą wrażliwością na niuanse prowadzenia frazy i panownie nad dźwiękiem. Etiuda a-moll op. 39 Rachmaninowa mogłaby być bardziej drapieżna, ale „Parafraza koncertowa na temat Rigoletta” miała dużo uroku i młodzieńczej wirtuozerii.
Popołudniowe przesłuchania zwieńczył występ Elia Cecino. Włoski pianista rozpoczął Polonezem fis-moll Chopina, w którym niestety wyczucia charakteru poloneza właśnie zabrakło. Pojawiło się trochę nieczystości, a narracja nie była budowana z konsekwentnym napięciem, którym powinien emanować ten dramatyczny utwór. Natomiast w 3 Sonacie Scriabina artysta pokazał dużą wrażliwość i energię, przeprowadzając nas przez meandry motywiki tego burzliwego, nieoczywistego dzieła. Była to bardzo ekspresyjna i ciekawa kreacja.
9.11.2022
Rozpoczynająca trzeci dzień przesłuchań ukraińska pianistka Galyna Gusachenko skomponowała swój program głównie wokół form barokowo-klasycznych, w których wyraźnie dobrze się czuje. Jej Scarlatti (3 Sonaty: d-moll K. 32, Es-dur K. 193, B-dur K. 551) był subtelny i wyważony. Podobnie Sonata C-dur Haydna Hob. VI: 50, w której szczególnie podobała mi się I część, z plastyczną intonacją motywów. Lekkim cieniem kładła się na jej wykonaniu pojawiająca się niekiedy powierzchowność artykulacji, która powodowała niedobrzmiewanie staccatowych figur. Polonez As-dur Chopina op. 53 zagrany był z dobrym wyczuciem charakteru, choć aura brzmieniowa jak dla mnie za mało chopinowska.
Ten sam instrument zupełnie inaczej zabrzmiał pod palcami Adama Kałduńskiego. Bachowskie Preludium b-moll z I tomu DWK ze świadomie przeżytą każdą zmianą harmonii i śpiewną, bardzo spokojną koncepcją fugi. VII Sonata Prokofieva była bardzo mądrze i głęboko zinterpretowana, bez epatowania nadmiernie szybkim tempem czy agresją artykulacji. Słychać było świadomość w kreowaniu wszystkich motywów i ukazywaniu bogactwa emocji. Kałduński cały czas panował nad szlachetnością dźwięku i neoklasyczną dyscypliną czasu. W finale świetne natarczywe synkopy i narastanie napięcia. Dopracowany program i poruszająca prezentacja.
Kolejny występ był absolutnie zjawiskowy. Młodziutka pianistka Okui Shio z Japonii już od pierwszych dźwięków zagranej czarująco miniatury „Les roseaux” F. Couperina przykuła moją uwagę. W „Karnawale” Schumanna op. 9 oddała niebywale kolorowo charakter całego kalejdoskopu postaci. Ileż w tym było subtelności, energii, taneczności, blasku, kokieterii, a przy tym idealna precyzja i czystość! Tym co wyróżniało również Okui Shio był szczególny rodzaj dźwięku – skupiony, szlachetny, „organiczny”, i jej naturalna, a przy tym niezwykle magnetyczna narracja. Nie wiem jak zabrzmi w poważnych formach, które ma zaplanowane na kolejne etapy, ale w tym repertuarze była fantastyczna!
Bardzo ciekawie zaprezentował się również kolejny uczestnik, Georgi Vasiliev z Bułgarii, który wykonał 5 części z suity e-moll J.P. Rameau oraz Sonatę G-dur op. 31 L. van Beethovena. Znakomicie oddał charakter tej klawesynowej kompozycji, której prostota harmoniczna w zestawieniu z przepychem ornamentów, w dobrym wykonaniu świetnie brzmi również na fortepianie. Jego tryle były rozwibrowane i perliste, dźwięk szlachetny, a elementy taneczne przekonująco wyeksponowane. W Sonacie bułgarski pianista bardzo dobrze panował nad całą konstrukcją, zarówno w energetycznych częściach skrajnych, jak stylowo zagranej części drugiej. Kolejny frapujący występ!
18-letni Chińczyk Yanan Liu w I etapie zaprezentował Sonatę A-dur op. 101 L. van Beethovena. To quasi-fantazyjna forma, wymagająca dojrzałości, umiejętności prowadzenia myśli muzycznej na kilku planach, i zrealizowania wielu detali nagromadzonych często w krótkiej przestrzeni czasowej. Pianista grał bardzo osobiście, interesująco prowadząc narrację. Niestety na sam koniec najeżonej trudnościami finałowej fugi zgubił tekst i nie udało mu się doprowadzić sonaty do końca. Zagrany potem „Walc Mefisto” Liszta zabrzmiał w tym kontekście desperacko, może wręcz gniewnie – co nadawało tej kompozycji jeszcze więcej mefistofelicznego szaleństwa. Pianista o dużych możliwościach technicznych i oryginalnej osobowości.
Kolejną pianistkę, Seunghui Kim z Republiki Korei usłyszeliśmy w Sonacie a-moll Schuberta D. 784 oraz XII Rapsodii F. Liszta. W pierwszej części sonaty, granej bardzo sostenuto, trudno było usłyszeć dłuższą frazę, a momenty dramatyczne brzmiały dość agresywnie. Niestety pianistka nie zrozumiała szlachetności schubertowskiej kompozycji, ponieważ jej ogólne brzmienie bliższe było stylistyce Prokofieva. Z podobnych względów również rapsodii Liszta nie uznałabym za błyskotliwą, szczególnie na tle wielu wirtuozowskich prezentacji, jakie mieliśmy już okazję na tym konkursie usłyszeć.
Przedpołudniową sesję przesłuchań zamykał udany wystep drugiej w tym dniu Japonki – Ota Saya. Pianistka wykonała bardzo stylowo i bezpretensjonalnie 2-częściową Sonatę D-dur Hob. XVI J. Haydna. W 7 Sonacie Scriabina potrafiła stworzyć wciągającą słuchacza niepokojącą narrację, pokazała również dużo drapieżności. Swój występ zakończyła znakomicie zagraną „Parafrazą na temat Rigoletta” F. Liszta, w której styl bel canto połączyła z lisztowską wirtuozerią, z łatwością mierząc się z efektownym finałem.
Jan Wachowski to ostatni z polskich uczestników tegorocznego konkursu. Rozpoczął swój program od subtelnego Preludium i z energicznie ujętej fugi g-moll Bacha z I t. DWK. Nokturn c-moll op. 48 nr 1 zabrzmiał bardzo miękko i poetycko, z dobrym wyczuciem proporcji w akordowych kulminacjach. Podobała mi się naturalnie oddychająca narracja i uniknięcie pompatyzmu, do którego ten nokturn czasem prowokuje. Druga Sonata R. Schumanna zamykała program klamrą tonacji g-moll. To utwór, który nie jest łatwo zagrać zrozumiale, a równocześnie z pasją i rozmachem. Wachowskiemu się to w dużej mierze udało, choć czasem brakowało mi jeszcze większej wyrazistości artykulacyjnej. Kolejny ciekawy polski pianista!
Lee Minsung z Republiki Korei zaczął swój występ klasycznie – od Scarlattiego (Sonata E-dur K. 380) i Sonaty h-moll Hob. XVI: 32 Haydna. Oczekiwałabym, że pianista wybierający taki program pokaże w swojej interpretacji coś szczególnego. Tymczasem u koreańskiego uczestnika wszystko było kulturalne i poprawne, ale niczym nie zachwycało. Za to Sonata Bartoka zabrzmiała nader klarownie, ogniście, ze świetnym poczuciem rytmu, co w tym utworze, o ciągłej zmienności pulsu, jest niezwykle ważne. W Bartoku okazał się pianistą ciekawym i wyrazistym.
Pedro Salas Lopez z Hiszpanii rozpoczął swój program także od Sonaty Haydna (A-dur Hob. XVI: 12), ale jakże inaczej zagranej! Pulsująca od wewnątrz, z każdą figuracją zagraną z jakąś intencją – to właśnie to „coś”, co odciska swój ślad na klasycznym tekście nutowym. Preludia Scriabina poetyckie, improwizacyjne, intymne. Za to z iście hiszpańskim temperamentem zagrał na zakończenie 1 Sonatę Ginastery. Udało mu się w częściach motorycznych interesująco zaznaczyć motywy ludowe, a w II i III części stworzyć intrygującą atmosferę. Wspaniały, wszechstronny i mądry pianista.
Ukraińską pianistkę Anfisę Bobylovą charakteryzowała przede wszystkim miękkość i płynność dźwięku. Po muzykalnie zagranej Sonacie D-dur Hob.XVI: 31 Haydna usłyszeliśmy koncertową etiudę Liszta „Poszumy leśne”. Pianistka zagrała ją z giętką, romantyczną narracją, uwydatniając piękny temat, elementy etiudowe zostawiając jakby na drugim planie. Scherzo E-dur zagrane lekko, czysto i z poetycko wyśpiewanym drugim tematem.
Na zakończenie w wykonaniu chińskiego pianisty Hin-Yat Tsang ponownie zabrzmiała Sonata Haydna, tym razem E-dur Hob. XVI: 31. Słuchałam jej z prawdziwą przyjemnością. Wyszczególniłabym takie cechy, jak bardzo radosny charakter, równy ale nie metronomiczny puls, pięknie zaśpiewana chorałowa druga część. Dalszy program stanowiły utwory F. Liszta – „Chasse-neige” i XII Rapsodia węgierska. Etiuda zabrzmiała nieco asekuracyjnie, Rapsodia też nie w pełni mnie usatysfakcjonowała. Ale niewątpliwie to bardzo ciekawy pianista, którego określiłabym jako lirycznego wirtuoza.
10.11.2022
Ostatnią sesję przesłuchań rozpoczęła Koreanka Sunah Kim. Jej występ wypełniła w całości „Fantazja C-dur” op. 17 R. Schumanna. To przepełniona pasją forma będąca wyrazem burzliwych uczuć zakochanego, młodego kompozytora. Pianistce udało się przekonująco oddać ten specyficzny dla Schumanna rodzaj ekspresji. Rozkołysane frazowanie, naturalne operowanie czasem, wyśpiewane liryczne tematy – ogólnie interesująca prezentacja.
Japoński pianista Atsushi Imada to dojrzały, doświadczony pianista. Cały program, na który złożyła się Sonata g-moll Hob. XVI: J. Haydna, Etiuda koncertowa „La leggierezza” F. Liszta oraz II zeszyt „Wariacji na temat Paganiniego” op. 35 J. Brahmsa wykonał z aptekarską precyzją i opanowaniem. To, co podobało mi się w jego kreacji najbardziej to fakt, że pomimo ogromu wirtuozerii w centrum była muzyka, a nie on sam. Niesamowita kontrola, ale i głęboka muzykalność – choć wyważona i zdystansowana.
Przesłuchania zakończył wspaniały występ Danylo Saienko z Ukrainy. Zaprezentował dojrzałą, kompletną pianistykę – zarówno pod względem technicznym jak i artystycznym. W repertuarze znalazło się Preludium i fuga Bacha g-moll z I t. DWK, dwie etiudy ukraińskiego kompozytora V. Kosenki, „Funerailles” F. Liszta oraz wirtuozowska parafraza Paula Pabsta na tematy z opery „Eugeniusz Oniegin” Czajkowskiego. Artysta łączył w sobie intelektualne panowanie nad konstrukcją utworów i planowanie długich przestrzeni muzycznych z emocjonalną głebią i żarliwością przekazu, ani na moment nie tracąc perfekcji technicznej. Mocny kandydat na finalistę konkursu!
II ETAP
11.11.2022
Przesłuchania II etapu, w którym każdy z uczestników miał do wykonania co najmniej 2 kompozycje I. J. Paderewskiego oraz program dowolny, rozpoczęła koreańska pianistka Sun Young Choi. W przeciwieństwie do etapu I, w którym usłyszeliśmy ją m.in. w brawurowej, nowoczesnej Sonacie C. Vina – tu postawiła na wyeksponowanie lirycznej, poetyckiej strony swojej osobowości. Cykl „Images I” Debussy’ego odmalowała z dużą świadomością kolorystycznych możliwości instrumentu i umiejętnością ich wykorzystania. Sonata E-dur op. 109 Beethovena zagrana z dużym pierwiastkiem lirycznym, mogła wydawać się aż nazbyt subtelna – ale było to spójne, i akurat w tej sonacie taka koncepcja jest przekonująca. Pianistka prowadziła ze zrozumieniem polifoniczną narrację, więc oprócz poetyckiej aury brzmienia stworzyła również klarowną konstrukcję. Miniatury Paderewskiego (Legenda op. 16, Burleska op. 14) bardzo wdzięczne, choć od tej ostatniej oczekiwałabym może więcej lekkości i żartu. Wyrazista osobowość, pełna uroku i wrażliwości.
Yoshimi Nakamura z Japonii spośród kompozycji I. J. Paderewskiego przygotowała starannie „Legendę” op. 16 oraz Menueta G-dur, natomiast jako główny punkt recitalu wybrała cykl „Kreisleriana” op. 16 R. Schumanna. To rodzaj fantazji, złożonej z miniatur powiązanych wspólnymi wątkami tematycznymi. Pełna kontrastów kompozycja, gdzie namiętność, pasja i determinacja miesza się z poetyką i liryzmem – a to wszystko ujęte w specyficznej, wielowarstwowej, typowej dla Schumanna fakturze. Nakamura to świetna pianistka, której gra jest bardzo muzykalna i gładka. Tu nie wystarczy być jednak wzorową studentką , bo muzyka Schumanna jest na to zbyt niepokorna. W moim odczuciu w jej interpretacji zabrakło większego nasycenia prawdziwie intensywnymi emocjami, które przykuwałoby uwagę słuchacza aż do końca tej wielowątkowej kompozycji.
Chiński pianista Jun Lin Wu wybrał bardzo różnorodny program, stawiając w dużej mierze na formy taneczne i wirtuozowskie. W Mazurku A-dur i Polonezie H-dur op. 9 z wyczuciem oddał ich charakter, choć grał bez większej fantazji. Wariacje op. 12 F. Chopina zupełnie mnie nie przekonały – zagrane w dość wolnych tempach, mało fantazyjnie – zabrakło w nich prawdziwego blaskiem tytułowego „brillante”. Na szczęście występ pianisty stopniowo nabierał wigoru. W utworach Albeniza („Iberia”-„Triana”, „Cantos de Espana” – „Cordoba”) pokazał już więcej temperamentu, niektóre miejsca zabrzmiały nawet „od serca”, choć do hiszpańskiej żarliwości trochę im jeszcze brakowało. Na finał swojego występu pianista wybrał Suitę „Ognisty ptak” I. Strawińskiego, w aranżacji G. Agostiego, w której wyraźnie czuł się w swoim żywiole. Niezwykle wymagające i popisowe dzieło, w którym główną rolę odgrywa motoryka, kontrasty i orkiestrowe płaszczyzny brzmienia, wykonał brawurowo i naprawdę imponująco.
Przedpołudniową sesję przesłuchań zakończył fantastycznym występem polski pianista Piotr Pawlak. Posiada on niespotykaną zdolność do intelektualnego panowania nad najbardziej nawet skomplikowanymi strukturami utworów. Przy tym umiejętność symfonicznego słyszenia i kompletną technikę pianistyczną, która pozwala mu na wyrażenie właściwie wszystkiego, czego wymaga wizja artystyczna utworu. Mieliśmy okazję wysłuchać w jego wykonaniu niezwykle rzadko grywanej „Passacaglii h-moll” L. Godowskiego, w której imponująco poradził sobie z zawiłościami faktury i wyzwaniami technicznymi. Pięknie zabrzmiała potem utrzymana w tej samej tonacji „Sarabanda” I. J. Paderewskiego, oraz jego „Melodia” op. 16, zagrana szlachetnie i elegancko. Na zakończenie recitalu artysta zaprezentował jedną z rzadziej wykonywanych sonat S. Prokofieva, IV Sonatę c-moll. Utwór zabrzmiał orkiestrowo, ze zróżnicowaniem planów i bogactwem artykulacyjnym, ale też z głęboko oddanym tragizmem wyrażającym się w ostrościach harmonicznych i żelaznej konsekwencji rytmicznej. Jestem pełna podziwu dla tego pianisty i życzę mu, aby stanął na konkursowym podium.
Popołudniową sesję przesłuchań otworzył występ Gruzinki Salome Jordania. Miniatury Paderewskiego zagrała bardzo urokliwie, świetnie zabrzmiał Walc-Kaprys z błyskotliwymi figuracjami – kokieteryjnie, kapryśnie i błyskotliwie. I to był najlepszy element programu pianistki. W Sonacie f-moll op. 5 J. Brahmsa zabrakło jej odpowiednich środków do oddania symfonicznego, monumentalnego formatu tego dzieła. Zarówno proporcje między poszczególnymi planami, jak i ogólny wolumen i rodzaj brzmienia, były niewystarczające. Niewątpliwie ta artystka ma dużo do powiedzenia, a przede wszystkim słychać w niej spontaniczność i radość muzykowania. Chętnie usłyszałabym ją w innym repertuarze, np. w kompozycjach Schumanna lub stylu brillante.
Jakby na potwierdzenie moich odczuć, ten sam fortepian zabrzmiał zupełnie inaczej pod palcami kolejnej pianistki – Moki Takubo. Jej dźwięk był pełny, nasycony we wszystkich rejestrach. Świetnie oddała burzliwą narrację Ballady h-moll Liszta. Następnie wykonała aż 4 kompozycje I. J. Paderewskiego. Podobał mi się „Moment muzyczny” op. 16 oraz „Scherzino” op. 10. „Melodia” op. 16 zagrana z lekką lisztowską egzaltacją, a „Walc-Kaprys” ujęty wręcz jak „Grand valse” – zadzierżyście z bardzo wyeksponowanym rytmem. Słychać, że Japonka bardzo poważnie podchodzi do każdego utworu, co akurat tym miniaturom odebrało pewną „lekkość bytu”. Jej dźwięk o wyrazistych konturach i rodzaj ekspresji świetnie pasował do charakteru 1. Sonaty C-dur op. 12 Szostakowicza. Efektowne dzieło kompozytora pulsowało energią i natarczywością, drapieżnością rytmu. Pianistka wspaniale rozplanowała brzmienia w różnych rejestrach, szczególnie w trudnej wyrazowo, statycznej części środkowej.
Yi-Teng Huang zaprezentował w II etapie głównie klasyczny repertuar – podjął się wykonania Fantazji d-moll Mozarta oraz Sonaty E-dur op. 109 Beethovena. Jego ekspresja w tych utworach była powściągliwa i wyważona. Osobiście wolę mniej obiektywną wypowiedź i większą wrażliwość na niuanse dźwiękowe, ale to wykonanie też mogło wydawać się głębokie i wewnętrznie przeżyte. Typowo beethovenowskie fragmenty figuracyjne zabrzmiały pewnie i odznaczały się świetną artykulacją i energią. Miniatury I.J. Paderewskiego – Menuet G-dur i „Au soir” dość zwyczajne, nie pozostawiły po sobie znaczącego śladu. Fantazja h-moll Scriabina dużo bardziej mnie przekonała. Tajwańskiemu artyście udało się oddać ducha tej kompozycji, bezproblemowo radził sobie z gęstą fakturą, a nawet pojawiło się więcej żarliwości i appassionato.
Muzi Zhao na zakończenie przesłuchań wykonał dla nas „Kreisleriana” op. 16 R. Schumanna. Po raz drugi zabrzmiała dziś ta kompozycja, tym razem był to Schumann bardzo młodzieńczy – niespokojny, poszukujący, niespełniony, momentami zdesperowany. Pianista często poruszał się w rejonach bardzo delikatnej dynamiki, nie zawsze wystarczająco zarysowując wątki melodyczne. Podobała mi się artykulacja w energicznych fragmentach, ale miałabym zastrzeżenia co do zbyt oszczędnego ( lub może nieumiejętnego) używania pedału. Pozostawił pewien niedosyt co do napięcia w całości formy i przede wszystkim większego spektrum dynamicznego. Dwie miniatury Paderewskiego: „Chant d’amour” oraz „Au soir” zagrane były bardzo wdzięcznie i elegancko. Spodobało mi się zwłaszcza zestawienie z pierwszą z nich, która zabrzmiała jak postscriptum do cyklu Schumanna. Za to Polonez H-dur był jak na formę taneczną zbyt mało spójny rytmicznie, a przesadnie krótka pedalizacja nadała mu w moim odczuciu groteskowy charakter.
12.11.2022
Mateusz Krzyżowski rozpoczął swój recital od wspaniałej ballady Liszta „Dolina Obermanna” z cyklu „Lata pielgrzymstwa I”. Operował pięknym brzmieniem i budował narrację z napięciem – co nie jest łatwe, gdyż wątki melodyczne często urywają się, wędrując między wiolonczelowymi, ciemnymi rejestrami a niebiańskim, poetyckim sopranem. Następnie odkrył przed nami urok Legendy nr 2 A-dur op. 16 I. J. Paderewskiego, którą wybrał jako jedyny pianista na tym konkursie. Ciekawa, bardziej niż inne miniatury rozbudowana forma, z dużym pierwiastkiem wirtuozerii. Szlachetnie zabrzmiały inne kompozycje Paderewskiego – „Moment muzyczny f-moll” i ujęta nokturnowo, lirycznie „Sarabanda”. Swój występ Mateusz zakończył drugą Sonatą Gianastery, opartą na typowych dla tego kompozytora figurach motorycznych i nawiązaniach do motywiki ludowej. Utwór wymagający zarówno szybkiej i klarownej techniki akordowej, jak i wyczucia barw tworzących klimat części drugiej. Finałowe Ostinato zabrzmiało imponująco – ogniście, ale bez przejaskrawienia ostrości dźwięku.
Noah Zhou reprezentujący Wielką Brytanię otworzył swój występ ekspresyjnie zagraną „Chant d’amour” op. 10 Paderewskiego. „Scherzino” z tego samego opusu miejscami było przesadnie lekkie i zagonione, a przez to nieczytelne. Następnie pianista żarliwie wykonał „Etude-tableau cis-moll” op. 33 nr 9 oraz „Chasse-neige” F. Liszta, choć ta druga, mimo świetnej techniki jaką pianista dysponuje, nie udała się perfekcyjnie. W podążaniu za jego interpretacją przeszkadzał mi jednak trochę brak dłuższej narracji, jakby pianista realizował po kolei wyćwiczone odcinki. Najlepszą pozycją w jego programie były z pewnością „Obrazki z wystawy” M. Musorgskiego (niektóre części, np. „Tuileries”, „Taniec kurcząt w skorupkach” czy „Rynek w Limoges” zagrał imponująco!). Jego pianistyka przykuwa uwagę, choć może przeszkadzać jej „nadpobudliwość”, a koncepcje artystyczne (jak chociażby przesadne łukowanie w „Promenadzie”) nie zawsze były dla mnie uzasadnione.
Elia Cecino rozpoczął prezentację od Preludium i fugi B-dur D. Szostakowicza, które wykonał ze znakomitą dyscypliną rytmiczną w trudnej, figuracyjnej strukturze polifonicznej. O ile w I etapie pokazał nam się jako pełen temperamentu romantyk, program II etapu był w dużej mierze klasyczny. Sonatę G-dur op. 31 L. van Beethovena charakteryzowała lekkość, świetna artykulacja i dobry puls w częściach skrajnych, ale pięknie zabrzmiało też spokojne, dosłuchane Adagio. Szczególnie podobało mi się żywiołowe, ale równocześnie zdecydowane Rondo. Najlepsze jak do tej pory na Konkursie „Scherzino” op. 10 Paderewskiego – finezyjne ale i dokładne. Zgrabnie połączone z bardzo tanecznym, ale jednocześnie eleganckim Mazurkiem B-dur op. 9. Na finał swojego recitalu włoski pianista wykonał „Walca z opery Faust” Ch. Gounoda w transkrypcji F. Liszta. Naturalna muzykalność, zacięcie wirtuozowskie, połączone jednak z pewną skromnością i szlachetnością. Dzisiaj Elia Cecino zaprezentował się fantastycznie!
Adam Kałduński zaprezentował w II etapie 4 miniatury I. J. Paderewskiego. „Nokurn B-dur” op. 16 zagrany z naturalnym dobrym czasem i kontrolą proporcji, uroczysta w kulminacji „Sarabanda”, trochę jeszcze nie ugruntowany „Krakowiak fantastyczny” op. 14, ale z dobrym wyczuciem charakteru. W „Menuecie G-dur” udało mu się wyeksponować kilka ciekawych, odświeżających ten „osłuchany” utwór, drobiazgów. Ballada F-dur op. 38 F. Chopina dojrzała, ze świetnymi częściami dramatycznymi. Pianista bardzo podobał mi się w Balladzie h-moll Liszta, w której czuł się już zdecydowanie swobodniej i stworzył pełen pasji, romantyczny poemat. Na zakończenie błysnął imponująco zagraną Etiudą M. A. Hamelin’a. inspirowaną etiudą Liszta wg Paganiniego „La campanella”. Był to odważny wybór, ale zdecydowanie się opłacił – ekwilibrystyka na klawiaturze podszyta poczuciem humoru, w wirtuozowskim wykonaniu Adama zrobiła kapitalne wrażenie!
Występ japońskiej pianistki Okui Shio, tak jak w I etapie, niezwykle ciekawy. Ponownie jestem pod olbrzymim wrażeniem jej oryginalnego, a zarazem dojrzałego rozumienia muzyki oraz brzmienia – pełnego, błyszczącego, o ogromnym spektrum dynamicznym. Zaczęła „Walcem As-dur” Scriabina, który – podobnie jak kolejny Walc-Kaprys op. 10 Paderewskiego – wykonała bardzo swobodnie, dużo korzystając z rubato i kontrastów artykulacyjnych i dynamicznych. Szkoda, że w „Au soir” nie wyczuła prostoty tej skromnej miniatury – agitato na każdym motywie było niepotrzebne. Główną pozycją jej repertuaru była Sonata h-moll op. 58 F. Chopina. Pokazała w niej umiejętność prowadzenia długich linii, nasycone legato, świetną pedalizację. Cóż za błyskotliwe i bezproblemowe Scherzo, ile poezji w środkowej części Largo, a Finał – potężny gdzie trzeba, z fantastyczną artykulacją we fragmentach figuracyjnych i napięciem utrzymanym do samego końca. Nie ma potrzeby rozważać jak jej interpretacja wypadłaby w konfrontacji z innymi świetnymi wykonaniami tego dzieła np. na Konkursie Chopinowskim. Ta pianistka to dla mnie po prostu ogromny talent i zjawiskowa osobowość!
Georgi Vasilev w całości wypełnił swój recital kompozycjami Patrona konkursu. Rozpoczął „Sarabandą” op. 14, w której oprócz lirycznej narracji podkreślił także jej taneczny charakter. „Chant d’amour” op. 10 zagrana była con passione, za to „Burleska” op. 14 raczej zamaszysta, niż żartobliwa. Jako jedyny z uczestników pianista z Bułgarii zdecydował się na wykonanie „Wariacji i fugi” es-moll op. 23 I. J. Paderewskiego. Ważne jest, aby na konkursie promującym twórczość kompozytora pojawiały się wszystkie jego dzieła, w tym te monumentalne i rzadko grywane, jak Sonata es-moll op. 21 czy właśnie Wariacje. Georgi pokazał w nich świetną, wielkoformatową pianistykę. Charakterystyczna dla gatunku wariacji jest konieczność gry bardzo zróżnicowanej, umiejętność szybkich zmian nastroju, stylu, artykulacji czy dynamiki. Pianista dobrze poradził sobie z tym zadaniem! Grał z dużym temperamentem, prezentując wszechstronną technikę, ale też bardzo szerokie spektrum brzmienia i wyczucie kolorów w wariacjach natury impresjonistycznej. Udany i ciekawy występ.
Ota Saya wykonała „Chant d’amour” op. 10 z prostotą, wręcz naiwnie – co w moim odczuciu bardzo pasuje do tej drobnej miniatury. „Scherzino” op. 10 wdzięczne, ale może ze względu na dość spokojne tempo – zabrakło mi nieco żartobliwego „pazura”. Transkrypcja „Izolden’s Liebes-Tod” Wagnera-Liszta zagrana bardzo muzykalnie, ale w kulminacji żarliwości i brzmienia przydałoby się więcej. Zdecydowanie najmocniejszym punktem programu były „Wariacje i fuga na temat Haendla” op. 24 J. Brahmsa. To romantyczne, ale utrzymane w klasycznych ryzach dzieło, będące wspaniałą wizytówka brahmsowskiej inwencji motywicznej, jak również charakterystycznej dla niego symfonicznej faktury fortepianowej. Japońska pianistka grała ciekawie i bardzo rzetelnie, dobrze trzymała puls, różnicowała charakter, radziła sobie z różnorodnością technik. Dla pełnej satysfakcji brakowało jednak większego rozmachu brzmieniowego, który pełniej oddałby bogactwo treści i format tej kompozycji.
13.11.2022
Niedzielny mglisty poranek rozjaśniły dwie słoneczne Sonaty Antonio Solera, które wykonał Hiszpan Pedro López Salas. Jego bardzo stylowa interpretacja pełna była światłocieni i naturalnego, swobodnego oddechu. „Nokturn B-dur”op. 16 Paderewskiego potraktowany oryginalnie, z kontrastem między intymnością a deklamacją. „Krakowiak fantastyczny” mało mnie przekonał, pianista nie wyczuł charakterystycznych cech tanecznych i grał mało potoczyście. Główną pozycją repertuarową były „Obrazki z wystawy”M. Musorgskiego. Pianista bardzo ciekawie różnicował ilustracyjne detale, świetne były wszystkie „Promenady”, „Stary zamek” czy „Rynek w Limoges”. Podobało mi się przede wszystkim orkiestrowe podejście do brzmienia i sposobu narracji. Małe zastrzeżenie miałabym co do finału – pianista zagrał go monumentalnie, ale równocześnie zbyt wolno i statycznie, co przy tak długim utworze nie było najlepszym rozwiązaniem.
Chiński pianista Hin-Yat Tsang rozpoczął swój recital od „Poloneza -Fantazji” op. 61, w którym przeważał głównie melancholijny liryzm. Pianista wyeksponował w nim raczej element fantazyjności, w miejscach „polonezowych” brakowało zarówno charakteru, jak i przede wszystkim bardziej zdecydowanego brzmienia. Nawet triumfalny finał zabrzmiał dość miękko, na dodatek z licznymi nieczystościami. W „Melodii” op. 16 piękna narracja, ale specyfiką gry tego artysty jest tendencja do załamywania większości kulminacyjnych miejsc, brak kierowania frazy do jakiegoś muzycznego celu, co na dłuższą metę jest irytujące. Walc-Kaprys op. 10 urokliwy. Walory, które pianista pokazał w I etapie w fantastycznie zagranej sonacie Haydna, nie były wystarczające do przekonującego wykonania rozbudowanego repertuaru tego recitalu. Sonata Prokofieva nakreślona zbyt miękkimi konturami – choć ożywienie przyniosło Scherzo, a w III części także ciekawe prowadzenie planów melodycznych.
Ostatnim wykonawcą II etapu był Danylo Saienko z Ukrainy, z bardzo dojrzałą interpretacją III Sonaty f-moll op. 14 R. Schumanna. To najbardziej symfoniczna z sonat kompozytora, nazywana koncertem bez orkiestry. Podobała mi się jego klarowność i podzielność uwagi w prowadzeniu wszystkich planów i wątków melodycznych, panowanie nad konstrukcją i proporcjami. Także romantyczne podejście do dźwięku i frazy – choć z pewną dyscypliną i powściągliwością. „Au soir” Paderewskiego zagrane z prostotą, „Scherzino” może w bardziej poważnej konwencji, ale niepozbawione wdzięku. Pianista zakończył swój recital znakomicie zagraną Sonatą Bartoka. Miałam poczucie, że ją „zinstrumentował” – wyraziście zaznaczał efekty barwowe i perkusyjne, wynikające z różnicowania rejestrów i nieregularności rytmicznej. Było to niesamowicie kolorowe, żywe i efektowne, a zabiegi agogiczne rzetelnie oddawały zapis partytury. Ukraiński pianista potwierdził swoją klasę, o której mieliśmy okazję przekonać się już w programie I etapu.
PÓŁFINAŁ
15.11.2022
Przesłuchania konkursowe Półfinału przeniosły się z Akademii Muzycznej do Filharmonii Pomorskiej w Bydgoszczy. Mieliśmy okazję przekonać się jak osobowość poszczególnych wykonawców oddziałuje z estrady dużej sali koncertowej. Półfinały to ten etap konkursu, w którym wszyscy uczestnicy są znakomitymi pianistami. Ich recitale powinny dostarczyć nam przede wszystkim poruszających doznań artystycznych.
JunLin Wu
Rozpoczął utworem obowiązkowym „AtlintissSolo” Hanny Kulenty, ukazanym w konwencji nieco romantycznej. Sonata Haydna h-moll Hob:32, która ma dość duży potencjał dramatyczny, wykonana została przez pianistę kulturalnie i obiektywnie, choć trochę więcej inicjatywy pojawiło się w części III. Podobne refleksje towarzyszyły mi przy słuchaniu Sonaty h-moll Liszta. Pianista bardzo umiejętnie wydobywa z fortepianu piękne brzmienie na różnych poziomach dynamicznych, radzi sobie świetnie z pasażami oktawowymi lub szybkimi, efektownymi figuracjami. Ale brakuje mi u niego ukazania napięć muzycznych, autentycznego zaangażowania, żarliwości.
Piotr Pawlak
Pianista bardzo dobrze zrealizował wskazówką wykonawczą w „AtlantissSolo”: as cool as possible. Dzięki temu mechaniczność rytmu eksponowała jego nieregularności, a dynamika opadających płaszczyzn kolorystycznych imitowała „zatapianie się” motywów. Sonata h-moll Liszta, oparta na genialnej myśli konstrukcyjnej, wyprowadzającej wszystkie tematy z jednego motywu, to apoteoza lisztowskiego romantyzmu. Inspirowana wątkami faustowskimi, pełna drapieżności, niepokoju, podszeptów diabelskich, niebiańskiego spokoju i anielskiej liryki . Wszystkie te pierwiastki usłyszałam w interpretacji Piotra Pawlaka. Z jednej strony świetnie kreował czas i kontrolował budowanie formy, z drugiej zaś potrafił być spontaniczny, zagrać va banque jeśli chodzi o tempo czy dynamikę. Ciekawy pomysł na zakończenie recitalu – „Pavana na śmierć infantki” M. Ravela uspokoiła i rozładowała spiętrzone w dziele Liszta emocje.
Takubo Moka
Zaprezentowała się w swoim recitalu jako pełna temperamentu, wewnętrznej determinacji pianistka. Oprócz kompozycji AtlantissSolo (którą jako jedyna dziś zagrała na pamięć), wykonała wirtuozowsko „Scherzo ze Snu nocy letniej” op. 61 F. Mendelssohna w transkrypcji S. Rachmaninowa, a następnie Impromptu Ges-dur F. Schuberta. Przez Sonatę h-moll op.58 Chopina pianistka przepłynęła gładko, trochę jakby nie zauważając zjawisk dramatycznych czy poetyckich, z których utkana jest ta kompozycja. Mimo bardzo dobrej pianistycznie gry, przeszkadzało to w przeżyciu np. wspaniałego, niezwykle głębokiego wyrazowo Largo, a potoczyste tempo i obfita pedalizacja nie dawały muzyce odpowiednio wybrzmieć w akustyce sali. Jej temperament bardzo dobrze za to sprawdził się w finałowym Presto non tanto.
Yi-Teng Huang bardzo ciekawie skonstruował swój program wokół muzyki F. Schuberta – jego Sonatę c-moll D.958 poprzedził dwiema lisztowskimi transkrypcjami pieśni, „Fruelinhsglaube” i „Auf dem Wasser zu singen”. Jestem pod dużym wrażeniem dzisiejszego recitalu tajwańskiego pianisty, który emanował kompletnym spokojem, ale równocześnie głębią swoich muzycznych wypowiedzi. Jego dyscyplina, kameralne słyszenie i pewna powściągliwość nadawała tej niezwykle uduchowionej sonacie jeszcze więcej tragizmu, choć bardziej wyczuwanego, niż ukazanego wprost i bezpośrednimi środkami. Pianista ze spokojem rozgrywał czas w kompozycji, słuchał akustyki sali, nie chciał niczym „zabłysnąć” w konkursowym sensie. Fortepian brzmiał mu pięknie i wielowarstwowo we wszystkich odcieniach dynamiki, a na pierwszym miejscu był sam Schubert i jego muzyka. „AtlantissSolo” zagrane z oszczędnym pedałem, mocniej eksponujące elementy rytmiczne, niż kolorystyczne.
Mateusz Krzyżowski
Rozpoczął od cyklu Wariacji op. 9 J. Brahmsa na temat zainspirowany miniaturą z cyklu „Bunte blaetter” R. Schumanna. Przedstawił nam bardzo liryczne i poetyckie ujęcie tej romantycznej kompozycji. Brzmiało to niezwykle pięknie, chociaż chętnie usłyszałabym nieco bardziej wyraziste zróżnicowanie poszczególnych wariacji, uwypuklające specyfikę brahmsowskiej faktury. „AtlantissSolo” ciekawe kolorystycznie, z podkreślonym motywem ciągłego opadania. W IV Sonacie c-moll op. 29 S. Prokofieva pianista szczególnie ujął mnie wykonaniem drugiej części, w której różnorodne barwy wspaniale mieszały się na długich płaszczyznach. Niewątpliwie cechą charakteryzującą tego pianistę, oprócz świetnej techniki, jest duża wrażliwość i piękny, „okrągły” rodzaj brzmienia. Choć czasem chciałoby się, żeby Prokofiev był bardziej surowy, „chropowaty”, o ostrzej zarysowanych konturach.
Elia Cecino, W. A. Mozart: Koncert nr 24 c-moll KV 491
Zagrany po beethovenowsku, dość mocną artykulacją, co na szczęście akurat w tym dramatycznym koncercie mogło się obronić. W I cz. trochę nerwowo, potem pianista wyraźnie pewniej się poczuł i w III cz. muzykował już znacznie swobodniej.
Okui Shio, W. A. Mozart: Koncert nr 21 C-dur KV 467
Wykonanie pełne blasku, cieniowania frazy, utrzymane w idealnym pulsie – równym, ale „giętkim” tam, gdzie to wyrazowo konieczne. Świetnie utrzymane maestoso w I cz., świadomość proporcji wewnątrz partii fortepianu oraz w ramach współgrania z orkiestrą. Bardzo interesująca i efektownie zagrana kadecja. Pianistka jak zawsze fantastyczna!
Georgi Vasilev, W. A. Mozart: Koncert nr 17 G-dur KV 453
Bardzo opanowane, szlechetne wykonanie. W częściach szybkich znakomita, selektywna artykulacja, która nawet w gęstszych fakturalnie miejscach brzmiała cały czas klarownie. Piękne Andante, z deklamowanymi śpiewnie tematami i bardzo dobrym operowaniem czasem. Brawo!
Pedro López Salas, W. A. Mozart: Koncert nr 21 C-dur KV 467
Pierwsza i druga część wykonana poprawnie, choć bez większej finezji. Duże wrażenie zrobiła III cz., którą pianista zagrał z dużym temperamentem i energią, prawdziwie Vivace.
Danylo Saienko, W. A. Mozart: Koncert nr 20 d-moll KV 466
I część wypadła dość nieśmiało, jakby pianista bał się podkreślić dramatyzm tego koncertu. Śpiewna, miękka estetyka jego gry dobrze oddała za to klimat skrajnych fragmentów Romanzy. Trzecia część zagoniona i niestety z kłopotami w zgraniu z orkiestrą.
16.11.2022
Elia Cecino
Rozpoczął swój recital od „Etiud symfonicznych” op. 13, które zinterpretował ciekawie i z dużym temperamentem. W każdej z wariacji cyklu wydobył w trafny sposób ich orkiestrowy charakter. Grał długą frazą, eksponując najważniejsze jej elementy w różnych głosach, dzięki czemu udało mu sie tę rozbudowaną formę bardzo dobrze spiąć w całość. Podobała mi sie również przestrzeń, jaką uzyskał, mocno różnicując proporcje w różnych warstwach faktury. „AtalantissSolo” stanowiło interludium miedzy dwiema potężnymi kompozycjami. Świetną energię miała VII Sonata Prokofieva op. 83, w której oprócz wyrazistej motoryki ukazał wiele ciekawych efektów brzmieniowych. Jego interpretacja była dobrze zaplanowane, ale równocześnie świeża i tworzona „tu i teraz”. Finałowe Precipitato znakomicie zbudowane – w umiarkowanym tempie, z konsekwentnie narastającą dynamiką do imponującej kody. W dzisiejszym recitalu włoski pianista zaprezentował się niezwykle ciekawie.
Shio Okui
„AtlantissSolo” zagrane zupełnie odmiennnie – z dużą zmiennością agogiczną, rozfalowane, romantyczne. Pianistka zaprezentowała bardzo zróżnicowany program, w którym ponownie zachwycała różnorodnymi walorami swojej techniki i osobowości. Liryczna Etiuda cis-moll op. 25/7 F. Chopina, wyrafinowane, kolorystyczne brzmienie w „Ondine” M. Ravela, perfekcyjna wirtuozeria i blask w „Scherzu ze Snu nocy letniej” Mendelssohna/Liszta. Recital zakończyła II Sonata b-moll S. Rachmaninowa, zagrana z dużą ekspresją, przejrzyście, pieknym brzmieniem. Dbałość o wiele pięknych detali może nieco przysłoniła perspektywę długich, szerokich fraz, ale niewątpliwie umiejętności pianistki i jej zrozumienie języka muzyki są na najwyższym poziomie.
Georgi Vasilev
Interpretacja „AtlantissSolo” zaprezentowana przez bułgarskiego pianistę bardzo dobrze oddawała zapis partytury, a przy tym zabrzmiała bardzo ciekawie. Sonata f-moll op. 5 J. Brahmsa w jego ujęciu miała prawdziwie dojrzały format i symfoniczne spektrum brzmienia. Świetnie operował czasem, klarownie różnicował plany dzięki wyrazistej artykulacji i polifonicznemu słyszeniu głosów, pięknie „wyśpiewał” fragmenty liryczne. To dobry wybór programu, w moim odczuciu bardzo pasujący do osobowości pianisty.
Pedro Salas López
W „AtlntissSolo” usłyszanym po raz 9, nie pojawił już raczej żaden nowy pomysł interpretacyjny. W głównej części programu pianista zaprezentował nam jedną z części pięknego, niezwykle trudnego cyklu „Goyescas” E. Granadosa – „El pelele”. Były tam charakterystycznie podkreślone hiszpańskie rytmy i zagrane z rozmachem kulminacje. Kreisleriana op. 16 z dominantą nastrojów intymnych, introwertycznych, zmuszająca czasem wręcz do wstrzymania oddechu. Cząstki agitato momentami zaskakująco porywcze, grane gwałtownie, a nawet ostro. Oryginalna, intrygująca kreacja artystyczna.
Danylo Saienko
Najszybsza ze wszystkich interpretacja „AtlantissSolo”, chyba najlepiej oddająca imrowizacjno-jazzowy styl utworu. Sonata As-dur op. 110 L. van Beethovena zagrana poetycko, z pięknie wyprowadzanymi motywami melodycznymi i świetlistymi figuracjami. Druga część niepotrzebnie pośpieszna, bez dotrzymania pauz. Wiele pięknych elementów pokazał w Ariosach oraz bardzo dobrze rozplanowanych fugach, choć miałabym małe zastrzeżenie do zbyt obfitej pedalizacji. IX Sonatę Scriabina zagrał wyjątkowo przejmująco, budując nastrój oddający jej niepokojącą, mroczną treść. Łatwość techniczna, z jaką zagrał „Scherzo i Marsz” F. Liszta była imponująca. Ciekawy pianista, prezentujący dojrzałe interpretacje.
Wu JunLin, W.A.Mozart – Koncert nr 21 C-dur, KV 467
Wykonanie bardzo czyste, lekkie, pełne radości. Pianista dobrze współpracował z orkiestrą, dialogując również kameralnie z poszczególnymi instrumentami.
Piotr Pawlak, W.A.Mozart – Koncert nr 20 d-moll KV 466
Pianista mocno zaznaczył swoją osobowość i dramatyczny charakter koncertu. Dobra równowaga między zdyscyplinowaną narracją z orkiestrą, a swobodniejszym liryzmem w tematach solowych. Ciekawa, (czyżby własna?) kadencja w pierwszej części.
Moka Takubo, W.A.Mozart – Koncert nr 20 d-moll, KV 466
Pianistka dysponuje dużym, „soczystym” dźwiękiem i w pełni go wykorzystuje. Bardzo pięknie muzykowała, ale nie jestem przekonana, że brzmieniowo wpisywało się to trafnie w stylistykę mozartowską.
Yi-Teng Huang, W.A.Mozart – Koncert nr 17 G-dur, KV 453
Pianista grał bardzo naturalnie, przejrzyście, dzięki klarownej artykulacji zawsze uzyskiwał dobre proporcje z orkiestrą. Momentami piękne piano w tematach lirycznych.
Mateusz Krzyżowski, W.A.Mozart – Koncert nr 19 F-dur, KV 459
Grał z dużą fantazją i inicjatywą, świeżo, energicznie. Fragmenty z orkiestrą wykonane z dobrą dyscypliną pulsacyjną, solowe – swobodnie. Dobrze uchwycił równowagę między artykulacją legato w śpiewnych frazach, a selektywnością w figuracjach. Świetna interpretacja.
FINAŁ
18-19.11.2022
Za nami dwa wieczory przesłuchań finałowych, podczas których zabrzmiało pięć różnych koncertów fortepianowych.
Piotr Pawlak wykonał przepiękny, najbardziej pogodny IV Koncert fortepianowy G-dur op. 58 L. van Beethovena. Słychać było, że to jest jego świat – połączenie klasycznej formy z elementami romantycznej, ale wymagającej pewnej powściągliwości, ekspresji. Pianista pięknie rozgrywał długie frazy, bardzo dobrze panował nad pulsacją we fragmentach figuracyjnych. Jego słyszenie symfoniczne wielokrotnie pomagało mu w kontrolowaniu współpracy z orkiestrą, zaangażowaniu w dialogi z innymi instrumentami, czy utrzymaniem porządku w partiach o charakterze drugoplanowym. Znakomicie zabrzmiała kadencja – swobodnie, wirtuozowsko, z przemyślanym planem agogicznym, a część druga z przejmującym minimalizmem. Piotr Pawlak to uduchowiony artysta, o głębokiej świadomości wypowiedzi muzycznej.
Mateusz Krzyżowski zaprezentował się w IV Symfonii Koncertującej K. Szymanowkiego, w której muzykował z budzącą podziw swobodą. W tym dziele pianista musi skonfrontować się z bardzo rozbudowaną partią orkiestry , aby wystarczająco wyraziście zaistnieć w swojej partii. Mateusz po mistrzowsku podjął to wyzwanie, nie tylko adekwatnie wykorzystując swoją wszechstronną technikę pianistyczą, ale również bardzo świadomie współpracując z orkiestrą. Jego forte mimo ogromnej mocy, brzmiało szlachetnie, a piana zostały rozważnie zaplanowane, tylko do „efektów specjalnych”. Znakomity występ, potwierdzający równy, wysoki poziom prezentacji Krzyżowskiego we wszystkich etapach Konkursu.
Okui Shio z dużym urokiem wykonała II Koncert fortepianowy f-moll F. Chopina. Wiele fraz zabrzmiało ujmująco, a w drobnych, perlistych figuracjach japońska młodziutka pianistka nie ma sobie równych. W pewnych fragmentach kompozycji zabrakło jednak oddechu, a niektóre przepływały zbyt potoczyście, co skutkowało rozmijaniem się punktów wspólnych z orkiestrą. Miejsca liryczne brzmiały ładnie, ale czasem bez emocjonalnej głębi. Z pewnością za jakiś czas usłyszymy jeszcze tę artystkę w przekonujących chopinowskich interpretacjach, bo ma naprawdę niebywały takent.
Pedro López Salas postawił w finale Konkursu na I Koncert fortepianowy Es-dur F. Liszta. Rozpoczął pewnie i monumentalnie, dość spokojnie rozgrywając maestoso pierwszej części i swobodnie dialogując z instrumentami orkiestrowymi. Pięknie zabrzmiało krótkie, liryczne intermezzo Quasi adagio. Pianista dobrze rozplanował narastanie tempa w kolejnych, następujących po sobie częściach, w których pokazał niesamowitą energię, temperament i świetną artykulację, choć nie było idealnie czysto. Czasem przeszkadzało mi aż nazbyt ostentacyjne uwypuklanie pulsu, ale przy tak zawrotnych tempach był to prawdopodobnie zabieg konieczny do podtrzymania dobrej współpracy z orkiestrą. Pianista bardzo podobał się publiczności i zrobił na niej duże wrażenie swoją wirtuozerią.
Na zakończenie finałowych przesłuchań w V Koncercie fortepianowym Es-dur op. 73, zwanym „Cesarskim”, zaprezentował się Danylo Saienko. To kompozycja wymagająca zarówno rozmachu, jak i ogromnej dyscypliny pulsacyjnej, ale również umiejętności „chwycenia słuchacza za serce” wzruszającymi motywami w I i II części. U Ukraińskiego pianisty słychać było doświadczenie w grze z orkiestrą, ale wspomnianych przeze mnie komponentów interpretacji trochę mi zabrakło. Dobrze zrealizował powierzone mu zadanie, ale nie wyczułam, co poprzez muzykę chciałby nam przekazać. Niemniej jednak był to pod wieloma względami udany finałowy występ.